Ciało i psychika tworzą jedność

By in
Ciało i psychika tworzą jedność

 

Ciało i psychika tworzą jedność. Dlatego  choroba jest  czymś więcej niż tylko symptomem, który nam dokucza. Wskazuje na związki, które utraciliśmy na wyparte lub zatamowane obszary w nas. Wyleczenie oznacza przywrócenie wewnętrznego porządku  i harmonii, prowadzące do wycofania się objawów.

W każdej osobie istnieją uzdrawiające siły, stanowiące jej naturalne zasoby . Nasze ciało nie jest nieświadomą maszyną, którą można po prostu zreperować usuwając lub wymieniając części. Nie jest konglomeratem molekuł, jest raczej procesem. Istnieje cała dziedzina zwana psychoneuroimmunologią, która bada te zależności. Bada wpływ uczuć na układ odpornościowy , sprawdzając na ile nasza świadomość, nasze myśli wpływają na fizyczne ciało i odwrotnie oraz to czy świadomość może się materializować?

Choroba i zdrowie są bardzo subtelnymi stanami. Wyleczenie ciała wydaje się skutkiem wewnętrznego uzdrowienia.  Większy spokój i wewnętrzny ład działa uzdrawiająco. Potrafi w tym pomóc psychoterapia. Ale dopiero przekroczenie granic ego pozwala rozpoznać nasze uwarunkowania i czyni nas gotowymi do procesu głębokiego  rozwoju. Ważną rolę w procesie choroby i leczenia odgrywa sfera  duchowości .(W duchowości chodzi o  drogę do transpersonalnej przestrzeni świadomości.) Gdy człowiek zaniedba swoją duchową część, popada tak samo w nierównowagę, jak zaniedbując obszar fizyczny. Wówczas nie tylko ciało jest chore lecz cała osoba, nawet jeśli choroba zdaje się ujawniać tylko w ciele.

Choroba nie jest porażką. Niektórzy walczą ze swoją chorobą uważając ją za karę. Myślą czasem nawet ,że zasłużyli na swoją chorobę. Utożsamiają ją z bólem i karą. Choroba nigdy nie jest karą – natomiast prowadzi człowieka do kryzysu.

Pojecie „kryzysu” pochodzi z greki i oznacza m.in. rozcięcie, rozstrzygnięcie i wybór. Choroby prowadzą nas do sytuacji granicznych. Powstaje fundamentalna niepewność. Pojawia się pytanie czy potrafimy ujrzeć w  tej niepewności  krok ku czemuś nowemu.

Niektórzy ludzie nie chcą być wcale wyleczeni. Ktoś kto narzeka na przewlekłe bóle żołądka np. nie dostrzega związku bólu z emocjonalnymi gratyfikacjami jakie z niego płyną. Brakuje zaufania w głębszy sens objawów który leży w przestrzeni interpersonalnej. Bywa, że dzięki chorobie możemy się poczuć wyjątkowi i wyróżnieni a nawet ważni. Dostajemy uwagę, miłość. Gdy nie radzimy sobie z obowiązkami choroba staje się honorowym wyjściem, pozwalającym nie spełnić własnych oczekiwań lub wymagań jakie stawiają inni Gdy choremu  zaświta bardziej pojemny obraz siebie, znikną symptomy, zmienia się jego widzenie choroby. Nie zwalczamy symptomów lecz pytamy o przyczynę. Zdrowieje się przez zintegrowanie tego, czego nam brakuje. Dlatego trzeba przyjąć to co zostało odrzucone i na powrót zintegrować.

Choroba prowadzi nas do tego, czego nie przezywamy, co wykluczyliśmy, czego nie chcemy przyjąć do wiadomości. Prowadzi nas do naszego cienia. Choroba może być próbą samouzdrowienia, ponieważ może nas chronić przed ostatecznym załamaniem, które wystąpiłoby, gdybyśmy się zamknęli konsekwentnie na głębiej leżący proces życia.

Jednym ze sposobów pracy z bólem jest  wejście w ból, zamiast go zwalczać Ból stanie się przedmiotem uważności. Odprężamy  się wchodząc w ból. Obchodzimy się z bólem pozytywnie i z szacunkiem.

Terapeuci ericksonowscy porównują ból do okna i proponują aby patrzeć przez ból jak przez okno. Również rytuały mogą wywierać głębokie psychiczne działanie. Zamknięcie czegoś w rytuale, zwrócenie się ku nowemu  lub osiągnięcie pojednania otrzymało we współczesnej psychoterapii znów ważne miejsce. Szczególnie cenny wydaje się warsztat terapii M. Ericksona, który stwarza solidne rzemiosło pracy z obszarem  nieświadomości osoby chorej, z intuicją. Metafory, symbole,  wielopoziomowe komunikaty, sugestie podawane  nie wprost , trans hipnotyczny przyrównać można do tańca Procedury te omijają opór który wysuwa się na pierwszy plan w terapii zaburzeń psychosomatycznych . Stąd zachęcanie chorego do rozmowy o uczuciach jawi się rodzajem błędu przynajmniej  na początku terapii i grozi utratą zaufania z jego strony. . Chory nie po to somatyzuje żeby z  psychologiem  otwarcie rozmawiać o uczuciach. Jego ciało wypowiada się w tej kwestii  i czujny terapeuta potrafi to spożytkować. Milton Erickson podkreślał terapeutyczną rolę przestrzeni między słowami. Chodzi o szacunek dla oporu i dla wszystkiego co się dzieje w czasie spotkania. Terapeuta stwarza przestrzeń w której może pojawić się wszystko.

Psychoterapia oznacza powrót do stanu w którym jesteśmy całością, zebranie w jedno wszystkich „ja”, o których już zapomnieliśmy i wszystkich naszych głosów które uległy rozproszeniu, a także uznanie za immanentną część naszej osobowości,  różnych jej aspektów dotąd ukrywanych lub zaprzeczonych.

Gdy zaakceptujemy ciemną stronę naszej osobowości osiągamy dostęp do naszego potencjału. Chodzi o to by nawiązać kontakt ze wszystkimi aspektami własnego „ja”, nie tylko z tymi które akceptujemy lub identyfikujemy się. Aby tego dokonać trzeba wycofać osąd , krytykę, postrzegając wszystkie aspekty naszej osobowości takimi jakie są. Bez tłumienia uczuć czy zaprzeczania im. Gdy przyjmiemy wszystkie aspekty siebie zyskujemy siłę. Zyskuje nasze ciało. Każda część nas potrzebuje szacunku i przynależności. Dzięki nim jesteśmy całością – mamy poczucie łączności ze światem wewnętrznym i zewnętrznym.

Sidra i Hall Stone`wie  opracowali spójną koncepcję  osobowości złożonej z wielu różnych „ja”  i zaproponowali ciekawą metodę terapii tzw. dialogiem głosów. W swej koncepcji wychodzą z założenia , że w naszym procesie rozwojowym jesteśmy nagradzani za pewne zachowania a za inne karani. W ten sposób pewne „ja” są wzmacniane inne zaś osłabiane Wyciągamy z tego wnioski i zgodnie z tym rozwijamy swoje „osobowości”. To ciekawe, że osobowość jest tak naprawdę systemem podosobowości, który wymazuje nasze pierwotne „ja”, równocześnie zapewniając nam kontrolę, a co za tym idzie siłę radzenia sobie.

W rzeczywistości jednym z najwcześniej rozwijających się aspektów naszej osobowości jest ta część, która nas strzeże. Działa ona jak osobisty ochroniarz, nieustannie wypatrując zagrożeń, czających się wokół nas. Jest wcieleniem nakazów rodzicielskich i społecznych i w dużym stopniu kontroluje nasze zachowania poprzez wykształcenie kodeksu zasad, które zapewnią nam bezpieczeństwo i akceptację innych.   Decyduje o stopniu naszej emocjonalności, upewniając się, ze nie postępujemy w sposób bezmyślny ani kompromitujący. Tą część autorzy nazywają Obrońcą =Kontrolerem. Większość ludzi używając słowa „ja” mówi tak naprawdę o swoim Obrońcy- Kontrolerze.   

Problem polega na tym, że stopniowo zaczynamy tracić kontakt ze swoim prawdziwym „ja”. Jest to bardzo smutny obrót sprawy, biorąc pod uwagę że strata ta dotyka całego systemu związków. Bowiem najgłębsze i najbardziej bezbronne „ja” nie biorą udziału w związkach. Zamiast nich do głosu dochodzi grupa osobowości nadzorowana  przez Obrońcę –Kontrolera i ta właśnie grupa decyduje o naszych uczuciach i zachowaniach. To pokazuje jak istotna jest znajomość istniejących wewnątrz nas podosobowości. Na ogół  zostajemy tak dobrze uwarunkowani, że do momentu osiągnięcia dorosłości, tracimy całkowicie kontakt z prawdziwym „ja”. A więc nie wiemy kim jesteśmy co czujemy. Nasze lwy i tygrysy od dawna leżą pogrzebane i mamy szansę je dostrzec jedynie przy okazji przypadkowych potknięć. Możemy np. wpadać w furię, nawet nie wiedząc dlaczego Choroba somatyczna jest bardzo częstym komunikatem ze sfery pierwotnego „ja” Nasza naturalna agresja, zostaje przetransponowana w autoagresje. Obrońca _Kontroler urasta w siłę i pilnuje.

Uznanie tłumionej od dawna złości lub niechęci – ma podstawowe znaczenie w procesie leczenia. Metoda dialogu głosów pozwala ponadto szybko  dotrzeć do wtórnych zysków jakie płyną z choroby. Pacjent wypowiadając się w imieniu chorej części siebie wyraża jej punkt widzenia i potrzeby. Łatwiej wówczas ominąć opór i uzyskać szczere wyznania dotyczące zaniedbań i stłumień w obszarze istotnych wartości, które pozostawały w nieposzanowaniu do czasu zachorowania.  bezpośrednio nawiązać kontakt z tymi częściami osobowości, które były zmuszone komunikować się przez objawy choroby. Gdyby tego nie zrobiły, ich przekazy najpewniej zostałyby pominięte.

Trudno znieść świadomość tego, że tak naprawdę jesteśmy pełni wewnętrznych sprzeczności, energii i dążeń, które nie przystają do wyidealizowanego obrazu stworzonego przez ego.Większość osób dociera na terapię na kolanach. Wszyscy wykonali pierwszy telefon dlatego, że strategie, które dotychczas sprawdzały się    nagle zaczęły zawodzić lub w stanie totalnej dezorientacji Stare wzory oparte na przypuszczeniach wskazówki z jakiegoś powodu już nie działają.

W terapii zaburzeń somatycznych ważne znaczenie  zajmuje system rodzinny. Choroba często reprezentuje wykluczonego członka rodziny lub jest wyrazem lojalności z kimś z poprzednich pokoleń komu działa się krzywda, kto doświadczył ciężkiego losu. Choroba przypomina o tych osobach, zmusza do tego aby popatrzeć na tematy tabu w rodzinie.

Choroba stanowi skutek nieświadomych procesów w rodzinie. Dziecko przejmuje coś z systemu Są to ukryte uwikłania, które każą zdrowym dzieciom czuć się źle gdy rodzice lub dziadkowie cierpią Głęboka więź sprawia, że dziecko rezygnuje ze swojego zdrowia i szczęścia, wierząc ”,że może uratować  życie, szczęście i zdrowie innych. Prócz więzi może jak już wspomniałam do choroby prowadzić potrzeba wyrównania między korzyściami i szczęściem jednych a krzywdami i nieszczęściem drugich. Miłość i więzy rodzinne zobowiązują tak bardzo, że  dziecko nieświadomie postanawia „lepiej umrę  ja niż ty” lub „podążam za tobą”. Chce umrzeć z najprawdziwszej szczerej miłości. Uświadomienie tych procesów i pomoc w oświetlaniu cienia rodziny uwalnia dziecko z misji zadośćuczynienia.

Uwikłania w losy rodziny to więzi miłości. Jednak ta sama miłość, która sprawia, że chorujemy może też uwolnić z więzów ciężkiego losu jeśli zostanie uświadomiona. Jeżeli ktoś podąży do końca do granic losu, miłości, winy może doświadczyć jak miłość będąca przyczyną choroby, przekształca się w miłość uzdrawiającą.   B.H. zachęca do tego by zawierzyć temu co ostateczne . Stanowi ono ostoję nawet jeśli napawa lękiem. Prawda zawsze leczy.

Koncepcja psychologicznych ustawień systemowych jest terapia pod wieloma względami niezwykłą w której urzeczywistnia się jedność duchowa i psychofizyczna człowieka. Pokazuje jak często uwikłani jesteśmy w losy a czasem także w głębokie  życiowe dramaty przeszłych pokoleń naszej rodziny. I jak bardzo wpłynąć to może na powstanie niektórych schorzeń. Metoda ustawień systemowych tę dynamikę ujawnia pokazując rozwiązania. Na forum grupy osoba chora ustawia- przy pomocy jej uczestników- swój własny system rodzinny po czym terapeuta przejmuje inicjatywę szukając porządku dla tego układu Pojawiające się rozwiązania pozwalają osobie chorej połączyć się w miłości ze swoimi najbliższymi, bez wikłania się w ich losy.

„Choroby maja coś wspólnego z nieporządkiem, chaosem lub zamętem nie tylko w ciele lecz także w życiu, w rodzinie lub w duszy .Doprowadzenie do porządku tego co nieuporządkowane służy wyzdrowieniu. Zatem jest to uzdrowienie przez porządkowanie.”   ( B.Hellinger 2004)

Anna Winnicka

Bert Hellinger, Dlaczego właśnie ja? Wydawnictwo SURSUM. Wroclaw 2004.
Willigis Jager, Fitness, wellness a duchowość . Jacek Santorski & Co, Warszawa 2007.
Willligis Jager, Życie nigdy się nie kończy. Jacek Santorski & Co, Warszawa 2007.<
Hal Stone, Sidra Stone, Obejmując nasze „ja” Wydawnictwo Zysk i S–ka, Poznań 2004.