Zastosowanie terapii Miltona Ericksona w psychosomatyce
By in

Zastosowanie terapii Miltona Ericksona w psychosomatyce

Terapię osób chorych somatycznie, która do niedawna wzorowała się na modelu medycznym, łączy się dzisiaj z możliwością nowego, szerokiego, humanistycznego spojrzenia na człowieka, jego rozwój i chorobę, opartego na założeniu, ze tkwią w nas  zdolności do  radzenia sobie  z poważnymi wyzwaniami życiowymi dotyczącymi zarówno naszego zdrowia jak i funkcjonowania na co dzień. Tak zwana psychoterapia podtrzymująca stosowana wobec osób chorych somatycznie traci rację bytu, sprowadzenie bowiem pomocy do dobrego słowa i podtrzymujących rad rad wynika z nieświadomości roli choroby w procesie życia człowieka, z milczącego założenia że wszelkie cierpienie i ból to zło, którego należy się prędko pozbyć.Terapeuta nie bacząc na głębsze tło zaburzeń przyjmował metody pracy lekarza i zalecał  unikanie, ograniczanie szkodliwych zachowań oraz podnosił na duchu w kwestii rokowań i tempa zdrowienia, swoja postawą demonstrując często własne obawy wobec schorzenia pacjenta. Aż dziwi tak częste niedocenianie choroby i jej roli w życiu człowieka oraz brak zaufania do tzw. wewnętrznej mądrości i komunikacji między psychiką a ciałem. Ciało w swej mądrości poprzez chorobę komunikuje zwykle o ważnych niezrealizowanych potrzebach lub wypartych uczuciach.

Aktualne przeobrażenia w myśleniu o zdrowiu i chorobie zobowiązują fachowców  do bardziej wnikliwego spojrzenia na ten złożony proces lub indywidualnego spojrzenia i kontekstualizacji.

Wiedząc, że komunikacja między psychiką a ciałem oraz uzdrawianie to rzeczywiście istniejące procesy które ,można obserwować i mierzyć stajemy przed pytaniem jak nauczyć osobę chorą wykorzystywania tych naturalnych procesów w celu polepszenia jej stanu emocjonalnego i fizycznego. A ponieważ procesy komunikacji między psychiką a ciałem zachodzą zwykle autonomicznie, na poziomie nieświadomym i maja własną symbolikę, często wymykającą się logicznemu rozumowaniu- wymagają wzniesienia się nad proste związki przyczynowo-skutkowe  i ujrzenia wielowarstwowej materii procesów świadomych, nieświadomych i cielesnych. Odwoływać się można do niej poprzez  specyficzny metamodel językowy, uwzględniający wieloznaczności, zawierający tak powierzchniową strukturę języka jak i głęboką , odzwierciedlającą głębokie wzorce odczuwania i myślenia. Terapeuta w tym modelu spotyka się z pacjentem wewnątrz jego ram odniesienia  a wielopoziomowa komunikacja terapeutyczna zostaje zindywidualizowana w celu wydobycia, rozwinięcia, połączenia i wykorzystania zasobów pacjenta.

Twórcą wielopoziomowej komunikacji ter. Oraz mistrzem i nauczycielem rzeszy terapeutów był. M. Erickson, autor pozytywnej terapii, nastawionej na przyszłość i postrzegającej każdą osobę jako niepowtarzalną , mającą unikalne wzorce uczenia się, wchodzenia w relacje z innymi. Doniosłość tej terapii wyraża się w pozytywnym poglądzie na naturę ludzką.proces terapeutyczny zaś nie polega na leczeniu, jest raczej pomaganiem ludziom w uwalnianiu się z ograniczeń. Nieświadomość traktowana jest  jako coś pozytywnego, jako magazyn zasobów doświadczeń, obszar potencjalnej współpracy. M.Erickson wiedział, że komunikacja międzyludzka przebiega równocześnie i równolegle na poziomie świadomym i nieświadomym i potrafił świadomie porozumiewać się z nieświadomością rozmówcy. Stosując metamodel językowy potrafił w krótkim czasie , prostymi interwencjami uruchomić niezbędne zasoby wspierające ludzi w cierpieniu ale i wykorzystać symbolikę objawu choroby do poznania nieświadomych potrzeb i uczuć. Sam doświadczający potwornych dolegliwości fizycznych z powodu polio twierdził, że choroba ta była dla niego najlepszym nauczycielem ludzkiego zachowania. Terapia ericksonowska jest terapią przez zabawę. Jak dobry rodzic zachęcał do odkrywania samego siebie. Terapeuta ericks uprzejmie dyskutuje o dolegliwościach fizycznych  jednocześnie rozsiewając w rozmowie wielopoziomowe komunikaty i stawiając zadania, które stworzą kontekst umożliwiający tej osobie dotarcie do ukrytych możliwości. Idea spożytkowania każdego zachowania nawet oporu może być zaakceptowana i wykorzystana terapeutycznie.

W swej pracy chorobę i jej symptom uznaję za użyteczne gdyż na wzór sygnalizacyjnej lampki kontrolnej informują, że coś jest nie w porządku. Sprzyja to przyjmowaniu przez chorego odpowiedzialności za wpływanie na stan swojego zdrowia. Oraz pozwala mu zrozumieć zależność między utratą kontaktu z własnymi emocjami, zaprzeczaniem istotnym potrzebom a rozwojem somatycznych zaburzeń.Ciało ponownie staje się zródłem przyjemności i wygody. Sam fakt pytania chorego o zasoby, czyli zainteresowania, talenty, doświadczenia, pasje ma terapeutyczny wpływ kontrastuje bowiem z modelem medycznym owiniętym wokół wszelkich niedomagań. Chory przestawia swoje myślenie na nowe tory  szukając źródeł swojej siły. Mówi do uważnego dostrojonego słuchacza, który wzmacnia to co słyszy przez powtarzanie  i akcentowanie mocnych stron oraz pozytywnie przeformułowuje  negatywne doświadczenia chorego.   Czuje się rozumiemy, akceptowany  i zainspirowany możliwością poruszania twórczych tematów. Jego nieświadomość powoli uczy się ,że również dyskomfort  może być źródłem siły i satysfakcji a każda niedomoga jeśli na to pozwoli, stanie się drogowskazem w samorozwoju

Anna Winnicka        

  

Warunkiem zdrowia jest stan homeostazy
By in

Warunkiem zdrowia jest stan homeostazy

Powszechnie wiadomo, że warunkiem zdrowia jest stan homeostazy, równowagi, harmonii. Oznacza to możliwość przepływu komunikacji, energii między świadomością i nieświadomością, między umysłem  i  ciałem. Zaburzona komunikacja może być spowodowana blokadą przepływu informacji, na którą składają się dwa rodzaje zjawisk. Utknięcie – uwięzienie – fiksacja oraz odcięcie, wykluczenie, dysocjacja.

Utknięcie jest dla mnie rodzajem stagnacji w ciele, w myśleniu, uczuciach i może stanowić przyczynę chorób somatycznych lub emocjonalnych. Przyczyną utknięcia  są najczęściej ograniczające założenia, niezaspokojone potrzeby, bolesne uczucia. To jakby część osobowości, która pozostała we wcześniejszym stanie rozwoju i trwa w tej formie latami, podczas gdy pozostałe części  osobowości osiągają dojrzałość adekwatną do wieku biologicznego. Stan ten jest niezwykle kosztowny energetycznie.

To samo dotyczy odcięcia, wykluczenia nieakceptowanej części siebie lub całego konfliktu. Utrzymywanie tego obszaru w izolacji jest równie jak fiksacja kosztowne energetycznie i może prowadzić do chorób. Treści zdysocjowane wydają się być ulokowane na jeszcze głębszym poziomie nieświadomości dlatego też trudno je zaobserwować z zewnątrz. Są to zazwyczaj zapisy  bolesnych doświadczeń, głównie związanych z lękiem, smutkiem, gniewem. Obszary te nie pozostają w niezmienionym stanie tylko są czymś w rodzaju pojemnika, który latami pęcznieje i rozrasta się.

Objaw somatyczny w tym kontekście jawi się cennym komunikatem, niestety najczęściej interpretowanym jako szkodliwy proces uniemożliwiający normalne funkcjonowanie. Często też wartościowy, symboliczny  przekaz w nim zawarty uchodzi uwadze tak pacjenta jak osób leczących, które traktują objaw w kategoriach deficytu lub patologii.

Tymczasem objaw jest szansą na zmianę. Mając taką misję do spełnienia musi być dolegliwy by skłonić osobę chorą do zajęcia się swoimi potrzebami ( wypoczynkiem, relaksem, samorealizacją, bezpieczeństwem). Stopień dolegliwości jest wprost proporcjonalny do natężenia nieświadomej potrzeby zmiany i do „ślepoty „ i „głuchoty” na dotychczasowe, subtelniejsze sygnały.

Choroba bowiem moim zdaniem jest metaforą, symbolem uczuć, potrzeb etc. i wypowiada się w języku symbolicznym. Wystarczy posłuchać relacji pacjenta na temat objawów i samopoczucia. Chociaż opisuje zjawiska somatyczne,  na poziomie metakomunikacji mówi o obszarze cienia w którym od lat tkwią jego potrzeby, uczucia. Ciało to jakby ekran.

Terapia zaczyna się w chwili przełożenia języka somatycznego na metaforyczny i zawarcia w nim sugestii zmiany. Chodzi o odczytanie tego specyficznego szyfru, odkodowanie wspomnianego przekazu i spożytkowanie go w interwencji terapeutycznej. Pacjent zwykle jest wdzięczny za pracę na tym poziomie, ponieważ sam go nieświadomie wybrał. Prowadzenie  w kierunku homeostazy, równowagi, balansu – odbywa się często przy hipnotycznie zaangażowanej uwadze pacjenta, który utknął lub jest zdysocjowany. Objaw jest zatem syreną alarmową, która zgłasza stan nierównowagi. W razie jej zignorowania ,jej sygnał staje się intensywniejszy do ostatecznego włącznie.

Opracowanie Anna Winnicka

                    

Przemyślenia wakacyjne
By in

Przemyślenia wakacyjne

Rozpoczęły się wakacje, co skłoniło mnie do podzielenia się paroma refleksjami. Pierwsza to fakt, że minęło 10 lat odkąd w Śląskim Centrum Psychosomatyki poprowadziłam  pierwszy warsztat ustawień rodzinnych. To sporo czasu. Doświadczenia płynące z tej pracy z perspektywy  lat pozwalają myśleć, że metoda ta pomogła i wzbogaciła życie mojej rodziny, rodzin moich kolegów z branży i uczestników warsztatów, którzy niejednokrotnie wracają kolejny raz, potwierdzając przydatność tego co robimy.

Przez cały ten czas, nurtowały mnie pytania dotyczące skuteczności tej metody i jej ograniczeń czy jej kontrowersyjnych stron szeroko dyskutowanych i powszechnie znanych. Otóż nie wchodząc w głęboką analizę zjawiska jakim są ustawienia rodzinne, dla mnie bezcenny jest aspekt docierania do uwikłań i odbarczania z niepisanych ale bardzo głęboko siedzących w nas umów lojalnościowych. Pracując 10 lat w tzw. „polu”dowiedziałam się jak mocne i wiążące bywają to siły, trzymające i blokujące osobisty rozwój. Jak ciężka potrafi być materia rodzinna, która skądinąd stanowi  o naszej najgłębszej istocie. Fascynujące jest zjawisko poczucia winy wobec tych, którym nie wyszło, nie udało się czy mieli trudności, jeśli ja odniosę sukces. Za każdym razem zdumiewa mnie konsekwencja i prostota tej dynamiki, przy całej złożoności zagadnienia. Krótko mówiąc nawet jeśli moja wewnętrzna aktywność, turbiny mojego talentu pracowały na pełnych obrotach i tak statek nie popłynie, lub będzie poruszał się w wolnym tempie jeśli czuję się efektywniejsza od  moich bliskich w tych znaczących dla nich obszarach, jeśli czuję, że im działa się z tego tytułu krzywda.

Przykłady można mnożyć i podzielić na sferę zawodową, osobistą, zdrowia, finansów. Szczególnie newralgicznym obszarem aktywizowania  się lojalności rodzinnej jest praca, zawód, biznes, miłość. Z  tego zaś jeszcze większe znaczenie mają działania społecznie nobilitujące np. twórczość, biznes, polityka, praca naukowa.

Talenty twórcze płyną w rodzinie przez pokolenia, podczas tej wędrówki  jednym udaje się załapać na statek sukcesu innym nie. Jeśli jestem potomkiem kilku pokoleń frustratów to siła motywacji i woli rozwoju  kumuluje się we mnie i daje napęd do zmiany losu, robię nadzwyczajne rzeczy, zdobywam szczyt  i co się dzieje dalej?

Daniel Kahneman  w  pozycji Pułapki myślenia” (o myśleniu szybkim i wolnym) mówi o zjawisku powrotu do średniej, które napotykamy na każdym kroku  i tłumaczy je uniwersalnym prawem, nie dającym się wyjaśnić w sposób przyczynowo-skutkowy.

Doświadczenie pracy z systemami rodzinnymi pozwalają sądzić jednak, że przychodzi moment nieznośnej konfrontacji z prawdą, poczuciem nielojalności, bycia nie fair. Najbardziej nieznośna konfrontacja odbywa się na poziomie głębszym niż myśl, tym bardziej jesteśmy wobec niej bezbronni. I wtedy rusza dramatyczna karuzela sukceso-winy. No bo przecież bliscy pracujący na naszą obecną pozycję też jej pragnęli, chcieli realizować się na scenie, malować porcelanę czy śpiewać w operze, marzyli o dynamicznej produkcji czy handlu. Nierzadko życie upłynęło im na wysiłku i rozczarowaniach. Moja babcia nigdy nie pomalowała filiżanki w drobne niezapominajki, choć to był jej wielki dar i marzenie. Nie mogła, nie dostała się do szkoły we Wrocławiu, nie uzyskała tego… czego  pragnęła. Jednak jej talent i miłość do sztuki w procesie transformacji przeszedł dalej i obudził się 3 pokolenia później na teatralnej scenie, można powiedzieć nie poszedł na marne…

Dzisiejszy sukces musi wyrazić głęboki szacunek wobec minionej porażki czy niepowodzenia. Dzisiejsza wygrana  ma pokłonić się przed minionym trudem i ograniczeniami w drodze do celu. To jest fundamentalny gest, ruch i rytuał potrzebny nam dla odzyskania spokoju, harmonii i stabilności  w dążeniu do swojego miejsca. To miejsce to obszar w którym dobrze by znaleźli się ci, którzy przetarli szlaki, bez ich wysiłku nie byłoby tego co teraz, pochylenie głowy w akcie pokory i uznania dla nich otwiera kolejne przestrzenie czego życzę Wam i sobie podczas wakacyjnych przemysleń patrząc na góry.

Zapraszam przy okazji  do zapoznania się z naszą nową, bogatszą ofertą warsztatową  . Myślę,  że znajdziecie Państwo sporo ciekawych propozycji , które będą kolejnym krokiem w Waszej wędrówce do swojego miejsca.  

Pięknych, niezapomnianych wakacji, wypoczynku.

Anna Winnicka        

Daniel Kahneman, „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym.” Media Rodzina. Poznań 2013.   

Psychoterapia
By in

Psychoterapia

Pojęcie „ psychoterapia” wywodzi się z dwóch greckich określeń psyche(dusza) i therapein (leczyć). Wśród psychoterapeutów pojęcie to jest ujmowane jako specjalistyczna metoda leczenia, w której wykorzystywana jest wiedza teoretyczna i umiejętności w procesie niesienia pomocy osobom z objawami neurotycznymi (lękowymi, depresyjnymi), zaburzeniami osobowości i psychosomatycznymi  – innymi słowy – z zaburzeniami psychogennymi a także takimi, które mają konsekwencje psychologiczne. W psychoterapii związek jaki powstaje między terapeutą a pacjentem jest podstawowym środkiem leczenia. Najczęstszym celem psychoterapii jest rozwój osobowości, zdrowie psychiczne oraz  redukcja chorobowych objawów pacjenta. W Polsce psychoterapia jest prowadzona najczęściej przez psychologów. Reprezentanci tego zawodu stanowią większość członków Naukowej Sekcji Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, a członkami Sekcji Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychologicznego są nieliczni tylko lekarze psychiatrzy. (L.Grzesiuk 2005)

Psychoterapia polega na pomaganiu pacjentom w tym by sami lepiej pomagali sobie w radzeniu z własnym życiem (J.Mellibruda 2003). Jest to  stopniowo przebiegający proces, podczas którego terapeuta próbuje możliwie najpełniej poznać pacjenta. Pomoc terapeutyczna polega wówczas na umożliwieniu doświadczenia bliskiej relacji pacjenta z terapeutą. Niektórzy boją się bliskości, bo są przekonani, że mają w sobie coś nie do zaakceptowania, coś odrzucającego i niewybaczalnego. Przy takim założeniu, fakt, że się w pełni odsłoniło przed innym człowiekiem i mimo to zostało zaakceptowanym, może być potężnym narzędziem pomocy terapeutycznej. Terapeuta jest często jedynym widzem, który ma okazję obejrzeć wielkie dramaty czy akty odwagi. Być może pacjent zwierza się też innym osobom, żadna z nich jednak nie potrafi tak jak terapeuta docenić w pełni wysiłku i doniosłości  jego czynów. Pacjenci wiele zyskują dzięki samemu tylko doświadczeniu, że ktoś widzi ich w całości i w pełni rozumie. Zjawisko to nosi nazwę empatii i stanowi cenny trening umiejętności społecznych. Tak więc psychoterapeuta jest zobowiązany  do zbudowania z pacjentem relacji opartej na autentyczności, bezwarunkowym szacunku  i spontaniczności. Nalega by pacjent z każdą sesją coraz głębiej badał najważniejsze kwestie. W swym najgłębszym nurcie terapia powinna płynąć spontanicznie, podążając zawsze nieoczekiwanymi nurtami nieznanego koryta rzeki. Groteskowo ją zniekształca próba upchnięcia w formułę, która ma umożliwić niedoświadczonym terapeutom przeprowadzenie ujednoliconego cyklu terapii

Pacjent musi się dowiedzieć od terapeuty, że ich wspólnym i najważniejszym zadaniem jest zbudowanie relacji, która sama stanie się czynnikiem zmiany. Terapeuta musi być gotów pójść wszędzie dokądkolwiek chce pójść pacjent, zrobić wszystko co  konieczne dla ciągłego budowania zaufania i bezpieczeństwa w ich relacji. Terapeuta  powinien znać własną ciemną stronę i umieć z empatią podchodzić do ludzkich pragnień. Doświadczenie własnej terapii pozwala przeżyć wiele aspektów procesu terapeutycznego z pozycji pacjenta.

Większość osób poszukujących terapii ma  podstawowe problemy w relacjach z ludźmi. Często nie udaje im się stworzyć i utrzymać trwałych zadowalających relacji interpersonalnych. Psychoterapia ma na celu usuwanie przeszkód na drodze do zadowalających relacji.

Jednym z pierwszych kroków jest zidentyfikowanie problemów interpersonalnych pacjenta. Terapeuta powinien  uważnie słuchać i bacznie obserwować Każda pełna codziennych drobiazgów godzina terapii jest skarbnicą danych.   

Bardzo ważne jest przygotowanie do terapii indywidualnej. Podczas pierwszej rozmowy warto omówić ważne zasady, mówi się o dyskrecji ,konieczności pełnego odsłaniania się, potrzebie cierpliwości. Odsłanianie siebie jest zasadniczym elementem psychoterapii. Pacjent, który nie odsłoni swojego wnętrza, nie odniesie korzyści z psychoterapii. Cokolwiek czynimy w psychoterapii- tworzymy  bezpieczne środowisko, ustalamy relacje oparte na zaufaniu, badamy fantazje i marzenia- wszystko służy zachęcie do ujawniania siebie.

Gdy pacjent skacze na głęboką wodę, otwiera nowe możliwości i ujawnia coś nowego, coś o czym szczególnie trudno mu rozmawiać – co może wprawić go w zakłopotanie, wstyd – warto dbać by zajął się tyleż treścią, co procesem rozmowy. Innymi słowy w jakimś momencie często po gruntownym przedyskutowaniu treści warto, przenieść uwagę na sam akt odsłonięcia się. Najpierw odnieść się do tego bardzo delikatnie  i powiedzieć co terapeuta czuje w związku z tym, że pacjent był gotów mu zaufać. Później przejść do pytania, dlaczego właśnie  teraz zdecydował się podzielić z terapeutą

Dopóki pacjenci trwają w przekonaniu, że ich podstawowe problemy wynikają z czegoś nad czym nie mają kontroli –  z działania innych ludzi, słabych nerwów, niesprawiedliwości społecznej, genów etc. – terapeuci mają ograniczone pole możliwości pomocy. Mogą współczuć, sugerować bardziej adaptacyjne metody reagowania na ataki ze strony otoczenia. Mogą pomagać pacjentom osiągać spokój lub uczyć ich skuteczniej zmieniać warunki życia.

Jeśli jednak mamy nadzieję na bardziej znaczącą zmianę terapeutyczną,  trzeba zachęcać pacjentów by podjęli odpowiedzialność – to znaczy, by uznali swój udział we własnym cierpieniu. Nie wszyscy pacjenci są gotowi podjąć odpowiedzialność. Niektórzy szybko zaczynają rozumieć swoją rolę we własnym dyskomforcie, dla innych podjęcie odpowiedzialności stanowi taką trudność, że staje się zasadniczym elementem terapii a gdy już ten krok zostanie zrobiony, zmiana terapeutyczna może nastąpić niemal automatycznie i bez wysiłku. Zatem podjęcie odpowiedzialności to zasadniczy krok w terapii. Gdy już pacjent uzna swój udział w tworzeniu własnego trudnego położenia, zdaje sobie również sprawę, że on i jedynie on ma moc, by sytuację zmienić. Kiedy pacjent spogląda  wstecz na własne życie i bierze odpowiedzialność za to co sobie zrobił, może odczuć wielki żal. Terapeuta musi ten żal przewidzieć i próbować go przeformułować. Tak aby pacjent mógł spojrzeć w przyszłość i wyobraził sobie siebie za parę lat i rozważył jak ma żyć teraz, by za parę lat gdy znów spojrzy za siebie nie zalała go ponownie fala  żalu.

Opracowanie Anna Winnicka

w tekście wykorzystano obszerne fragmenty  pozycji   „Dar terapii”  Irvina D. Yaloma, IPZ, Warszawa 2003 oraz  pozycji” Psychoterapia, Teoria” pod red. L.Grzesiuk, Wyd. Psych. i Kult. Warszawa2005.